- Sprawdzamy zgłoszenie. Dotyczyło pogróżek kierowanych pod adresem szkoły - mówi mł. asp. Wojciech Chrostowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Zgłoszenie zostało złożone w czwartek przez dyrekcję szkoły. Postępowanie jest na razie na etapie rozpoznania zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Dopiero śledczy stwierdzą, czy czyny, o których mowa w zgłoszeniu, zostaną zakwalifikowane jako groźby karalne. Najpierw muszą zostać zbadane okoliczności, trzeba stwierdzić, czy przesłanki wskazują na to, że doszło do przestępstwa.
Jeśli śledczy stwierdzą, że ktoś dopuścił się gróźb karalnych względem nauczycieli pracujących w szkole, to takiej osobie będzie groziło do 2 lat więzienia.
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy 10-letniego ucznia czwartej klasy, szkoła zwróciła się do sądu „z prośbą o zbadanie sytuacji rodzinnej i wychowawczej dziecka”.
W oświadczeniu dyrekcji SP nr 10 w Toruniu czytamy, że powodem zwrócenia się do sądu były „występujące problemy w jego (ucznia - przyp. red.) relacjach z rówieśnikami. (...) wielokrotnie naruszał nietykalność innych dzieci, a także stosował przemoc słowną, wyrażając jednocześnie niechęć do cudzoziemców”.
Sprawa została skierowana do sądu, kiedy po kolejnym akcie agresji ze strony ucznia do szkoły zwrócili się rodzice innego ucznia. To mieszkańcy Torunia, do którego przyjechali dwa lata temu z ogarniętego wojną ukraińskiego Donbasu. Ich syn miał być najpierw wyzywany od „banderowców”, a potem pobity.
Sprawa nie byłaby tak głośna, gdyby nie włączyła się fundacja „Ordo Iuris”. Jej przedstawicielka, apl. Magdalena Majkowska jest pełnomocnikiem rodziców 10-latka, w sprawie którego szkoła zwróciła się do sądu.
„Uczeń na przerwie zwrócił uwagę koledze narodowości ukraińskiej, który wychwalał S. Banderę, że w Polsce uważany jest on za bandytę. Szkoła zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego w Toruniu, stawiając polskiemu uczniowi zarzut nacjonalizmu” - tak 15 lipca napisała prawniczka na Twitterze.
Dzień później fundacja poinformowała w specjalnym oświadczeniu: „Postawa Maćka (imię chłopca zmieniono) wynika z historii jego rodziny oraz przywiązania do tradycji (...) „Ojciec chłopca był żołnierzem zawodowym. Patriotyzm jest dla niego ważną wartością, którą stara się przekazywać dziecku zainteresowanemu historią Polski. Przodkowie chłopca, o których pamięć w rodzinie jest wciąż kultywowana, padli ofiarą rzezi wołyńskiej (...)”.
Rodzice chłopca z Ukrainy stanowczo zaprzeczają jednak, by ich syn wygłaszał pochwały Stepana Bandery: - On nawet nie wiedział, kim jest Bandera. Pierwszy raz usłyszał to nazwisko, kiedy był wyzywany w szkole - mówi ojciec chłopca.
Rodzice drugiego 10-latka nie chcą publicznie zabierać głosu w tej sprawie.
Kiedy sprawa została nagłośniona, do szkoły zaczęły docierać niepokojące maile. Odbierano również telefony, w których anonimowe osoby miały wyrażać się w tonie, który - zdaniem nauczycieli - można uznać wyrażający pogróżki.
- Chłopiec stwarzał trudności wychowawcze. Staraliśmy się wszelkimi naszymi możliwymi środkami wpływać na poprawę tej sytuacji - mówi Magdalena Dawidowicz, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 10 w Toruniu.
- Ponieważ nie widzieliśmy wyraźnej poprawy, po prostu poprosiliśmy sąd o zbadanie sytuacji rodzinnej. To postępowanie standardowe. Tak dzieje się kilka razy w ciągu każdego roku. I to jest nasz obowiązek.
Postąpiliśmy zgodnie z naszym obowiązkiem. To działanie standardowe, które ma miejsce kilka razy w ciągu roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?